Wyjazd koło południa, jakoś nikomu nie spieszno było do wychodzenia z łóżka. Z resztą mamy parę km do zrobienia, gdzie się spieszyć?
Na dzień dobry Olsztyn. Piękne miasto, zachwyca architekturą starego miasta. Oczywiście gdzieś się oderwałem, zaginałem, potem oni zaginęli...
Niestety nie udało się znaleźć, a nawet i szukać pola namiotowego w Olsztynie, i z paru kilometrów zrobiło się prawie 70. Ale trafiliśmy świetnie, pole namiotowe jest w lesie, daleko od tzw cywilizacji. Tuż nad Jeziorem Taborskim.
Gdy pani Janina Majewska, właścicielka pola namiotowego dowiedziałą się skądśmy przybyli, poczęstowała nas najlepsza zupą grzybową jaką kiedykolwiek jadłem.
W pewnej chwili mówi:
-Podoba mi się taki styl zycia, jaki prowadzicie.
-Jaki? Koczowniczy?