Geoblog.pl    Yeod92    Podróże    ...sam na sam z ogromnym lasem...    Powrót do Ojczyzny
Zwiń mapę
2011
14
lip

Powrót do Ojczyzny

 
Polska
Polska, Otryt
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 444 km
 
Powroty nigdy nie są łatwe, szczególnie jak się nie zna języka, a przeciez trzeba jakoś kupić bilet, wysiąść na odpowiedniej stacji, zapytać o odjazd pociągu...No ale jedziem, wpakowałem się w długo wyczekiwany pociąg do Sambora, w obawie przed miejscem stojacym przedzieram się żwawo do wagonu, nie jest tak źle, znajduje sobie miejsce na ławeczce i ruszamy. Znów mam czas wiec opisuje sobie ludzi, których tam widze.Co chwila przechodzi przez pociąg oferując słodycze jakaś kobieta, w tym pociągu są chyba 3 takie osoby, konduktorka jest rzadko, pamięta mnie, drugi raz biletu nie chce. Obok siedzi trzyosobowa rodzinka - on przy kości, dobrze jada, wąsiska, koszula, wobec żony raczej szorstki, przynajmniej publicznie. Ona - tu już jest gorzej, ma koło czterdziestki, bluzka, spódnica i to, co nie dawało mi długo spać - nieogolone, ba, zarośnięte jak moje łydki, włosy poprzyciskane do ciała rajstopami. Kobiety na Ukrainie dzielą się na młode, atrakcyjne, blondynki z warkoczami i obfitymi biustami, uśmiechnięte oraz mężatki - niezadbane, często otyłem zrzędliwe, takie sowieckie baby. Ciekawostką i czynnikiem irytującym był jednak synek - lat ok 10. Chłopaczek przez całą drogę, pociąg niespiesznie pokonywał dystans 80km, siedział i dłońmi zatykał sobie uszy, przy tym bez przerwy biadoląc, że jest głośno...

Przez chwilę byłem jak natręt, który co chwile łazi za konduktorką i pyta, czy Sambir to już, czy już trzeba wysiadać, ale wysiadłem, dalszy pociąg do Chyrowa późnym popoludniem, nie ma czasu, czas na autobus, droższa, gorętrza opcja, ale szybsza. Ląduje w Chyrowie, tam autobus pod granicę też za 2h dopiero, idę, zjem coś tylko - czekolada i kwas chlebowy - pychota!

Mija mnie samochód z polskimi rejestracjami, no przecież! Próbuje coś złapać, najlepiej Polaka, i zatrzymuje się, dośc szybko, trochę zdezelowany samochód, ale na krakowskich rejestracjach, mam dziś fart!

Wsiadam, witam się, dziwi mnie, że wiozą jakieś ikony, po chwili wychodzi, że to Ukraińcy, pracujący w Polsce, ale przerzucą mnie przez granice. Podjechali zatankować taniego, ukraińskiego gazu. Widząc przestarzałą, trzeszczącą instalacje na tęgim, lipcowym upale podnosi mi sie ciśnienie, jednak najlepsze jest to, co zdarzy sie zaraz - próba odpalenia samochodu, jedna, druga, trzecia i każda nieudana... na szczęście nie ma daleko do dystrybutora, no to podepchniemy. Po zalaniu benzynki odpala. Wypraszają mnie, mają interes do załatwienia, ale będa za godzine, napewno, to mnie przerzucą. Jakoś wolę nie czekać, nie mam ochoty na jakieś lewe interesy.

Podchodze do pierwszego straganu z odzieżą, łapie Polaka, jest nieufny, zapewniam go, że z Ukrainy wiozę tylko kwas chlebowy, nie mam ani wódki ani fajek poukrywanych, "no dobra...". Przejście teraz jest sprawniejsze - 20 hrywien do paszportu dla pierwszej odprawy, 20 przy drugim okienku, dopiero do polskich pograniczników nie podchodzi już tak szczodrze, za to ja jestem poddawany szczegółowej kontroli, wypakowuje plecak aż po menażki.

Wysiadam na rondzie tuż za przejsciem i znów jestem zdany na siebie, jeden samochód podwozi mnie do ustrzyk, tam Biedronka, zapasy i na Otryt, żeby odebrac część pozostawionego tam ekwipunku.

Wchodząc wita mnie Krzysiek - wiesz, co Cię mineło? Znasz Tośkę Krzysztoń? Była tu z godzinę temu. Dała koncert na schodach, wróci, ale nie prędko.

Ostatnia noc tej wycieczki, do późna siedzimy w jadalni...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Yeod92
Radosław Mółka
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 47 wpisów47 0 komentarzy0 204 zdjęcia204 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.07.2011 - 15.07.2011
 
 
30.07.2010 - 02.08.2010
 
 
23.06.2010 - 01.07.2010