Niespiesznie wyjechaliśmy z Spiczyna, zahaczyliśmy o ruiny zameczku które pokazał nam Marcin i odjechaliśmy w swoich kierunkach. Po objechaniu jeziora Firlej w poszukiwaniu wolnego miejsca posiedzieliśmy nad nim chwilkę i dalej ruszyliśmy na północ.
Mieliśmy nocować w Siedlcach, jednak w pierwszym motelu do którego wszedłem spóźniłem się o parę chwil, bo ostatnie pokoje już zostały zajęte, w drugim motelu mi nie otworzono, dzwoniłem do trzeciego, musiałem wyśmiać cenę.
Nasza stacjonarna baza w Sączu nakręciła nam nocleg w Sokołowie, więc mimo zmęczenia pedałujemy jeszcze te kilkanaście kilometrów.
Cena niestety jest zbyt wygórowana, ale jest prysznic!