O dziwo, twierdząc że mamy już niewiele do przejechania postanowiliśmy zwiedzić jedno miasteczko, nie pamiętam już jakie. Koniec końców nas zalało, na ostatnich kilometrach. Pogoda jednak szybko wróciła do normy a ja mogłem spokojnie regenerować boleśnie naderwane ścięgno.
Podsumowanie: 550km w 3 dni, średnia ok 24km/h