Rower w kąt, czas zrobić użytek z butów wiezionych tu ładny kawał drogi. Co prawda samo zejście po schodach sprawia ból, ale żyje się raz, a prędko tam nie powrócę.
No więc poranny PKS do Jeleniej dalej do Szklarskiej Poręby i do góry. Mijając Łabski Szczyt i Śnieżne Kotły popołudniem jestem na śnieżce. W koło usłyszeć można języki z połowy krajów Europy. Od przeważającego czeskiego, przez angielski, francuski, niemiecki po duński, którym posługiwała się grupa żołnierzy biegających po górach. Wstręt budzą brukowane szlaki i cała "infrastruktura turystyczna". niestety góry w górach są już za małą atrakcją.
Powrót bardzo fartownie, bo PKSów jednak już powrotnych nie ma. Ot takie drobne niedopatrzenie