Planujemy to od paru tygodni, posiedzenie nad wielkim atlasem samochodowym Polski i obrady na temat trasy przejazdu i te pełne współczucia pukanie się w czoło, z lekkim uśmiechem na ustach...
Właściwie sam nie wierzyłem, czułem się nienaturalnie, z wizją konieczności wyruszenia i nie wracania przez tydzień. Prawdę mówiąc uważam że pomysł jest chory, poryty, nie do zrealizowania, zbyt ambitny, że nie mamy doświadczenia, że sprzęt nie taki (chociaż nóweczki sakwy) itd.
Noooo, ale koniec końców przed 8 stawiłem się na wyznaczonym miejscu spotkania, poprawiłem wiązania karimaty i... pojechaliśmy.