Po tygodniu deszczu słoneczko grzeje ostro i smarzy nas na asfalcie. Początkowo liczne pagórki i podjazdy, dopiero za Gorlicami robi się znośnie. Pierwsze odstępstwo od wyznaczonego planu, nie jedziemy przez Duklę, ale krajówką po Jasło.
Drugie odstępstwo - nie mieliśmy jechać tego dnia aż do Rzeszowa.
Tam czeka nas niemiłe rozczarowanie, akademiki wciąż są zajęte przez studentów i nie udzielają tanich noclegów. Tanie noclegi nieopodal PR okazują się za nas za drogie (potem to by się chciało tak tanio spać), górę bierze opcja namiot. Na drodze wylotowej na Przemyśl - piekna, kilkupasmowa droga, akurat te kilka pasów w remoncie, więc wszystkie nasze- wjeżdżamy do jakiegoś hipermarketu i zakupujemy środek który ma odstraszać komary oraz karimatę sztuk 1. Po paru kilometrach gwałtowanie skręcamy w prawo i przez zarośla i krzaki przebijamy się do malutkiego zagajnika, jakieś 300 metrów od szosy.
Noc jest ciężka. 4 osoby z bagażami w 4 osobowym namiocie to prawdziwy tłok. Gorąco, śmierdzi, ciasno, na zewnątrz wysoka trawa, ślimaki, komary. Rano zwijamy się szybko. Już lepiej mamy na siodełku.