Najpierw kilkanaście kilometrów przejazdu na stację PKP, niby nic, ale nie dla wszyskich.
Oczekiwanie na pociąg na upadającej szybko stacji, przejazd w komfortowych warunkach do Wrocławia i tam przesiadka. Na szczęście pociąg relacji Szczecin-Przemyśl do którego wsiadamy ma na tyle opóźnienia, że zdązymy kupić jeszcze drożdżówki, nie mówiąc o zwiedzeniu Ostrowa Tumskiego. Sam pociag... cóż... wagon rowerowy to przedział z miejscem na 3 rowery (w poprzednim pociagu miejsc było na kilkanaście). Trasę Wrocław - Katowice przebywamy stojąc lub siedząc gdzieś na korytarzu, nie starczyło dla nas miejsca w przedziale, a rowery tarasują dojście do kibla.
Z opóźnieniem wysiadamy w Brzesku, gdzie po chwili przyjeżdża transport do domu.